Hej!
Opowiem Wam historię, która zdarzyła się nie dawno w mojej stadninie.
Wchodzę do stajni. Myślę sobie: "Znowu dostanę Magię i znowu będą mi latały łydki. Jestem beznadziejna". Czyszczę sierścia, siodłam, kiełznam - jak zwykle jestem uwalona. Świetnie, nowe bryczesy, jak cudownie ta plama oleju na nich wygląda! Zimno strasznie, w końcu wieczór jest. Ubiorę więc tą kurtkę z lumpeksu, którą babcia mi kupiła. Wyglądam w niej jak ostatni ćwok, no ale jest ciepła. Za pięć minut zaczyna się trening, wszyscy są gotowi do wyjścia. Dlaczego nie wychodzimy? Dlatego, że za dziesięć minut do stajni wejdzie dzieciak. Wstrętny dzieciak, w różowych bryczesach z najnowszej kolekcji Cavaliero, za bagatela ponad dwieście złotych, różowym kasku rowerowym, różowych sztylpach i różowym baciku w rączce. Dziewczyny ze szkołki bądź inne życzliwe osoby zaczną skakać wokół jej [dzieciaka] konia, za trzy minuty jest już gotowy. Wychodzimy na halę - dzieciak pcha się pierwszy, prowadząc konia po prawej stronie. Uśmiech ma od ucha do ucha, głowa uniesiona dumnie - zaraz mnie coś trafi, ale jestem spokojna. Boże święty, jaka jestem uflejona. Co mnie wzięło na to pastowanie dzisiaj? Jesteśmy na hali, jakieś sześć osób ze mną, świetnie - przecież nasza hala jest z gumy. Na pewno zdążę poćwiczyć lotne zmiany nogi w galopie - przecież planuję to od ponad miesiąca. Wszystko według planu!
Już siedzę na koniu. Na szczęście nie na Magii. Dzieciak potrzebuje stoliczka i pomocy, na oko ma z dziesięć lat. Nie mówię, żebym była idealna - w jej wieku też nie potrafiłam sama wejść na konia. Ale nie przypominam sobie, żebym miała wszystko co najnowsze. I różowe. Żeby mama siedziała na każdej mojej lekcji na trybunach i robiła mi zdjęcia z dziwną, podnieconą miną.
Może to jest okrutne, może ja też będę kiedyś podnieconą mamusią z aparatem, ale mnie to po prostu denerwuje - mi się nie wolno spóźnić na trening, nie wolno mi wybrać sobie konia, nikt mi nie kupuje ciuchów na konia z własnych pieniędzy, nikt ze mną nie lata z mokrą, pachnącą chusteczką - chociaż może to by mi się przydało, może nie byłabym taka uwalona 24h/24h.
Po prostu myślę, że to jest przesada. Że kupowanie wszystkiego od razu jest bez sensu - tym bardziej w tym wieku. Ten dzieciak zaraz wyrośnie ze swoich ślicznych oficerek. A mi już noga nie rośnie.
Trzeba przyznać, że masz rację /Arthi
OdpowiedzUsuń